środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 9


"Life is always a test" 



Miłą atmosferę przerwał głośny huk. Wzdrygnęłam się na co Harry pogładził moje ramie w ramach uspokojenia. Do ciemnego pokoju wtargnęłam znajoma mi już twarz. Hm... Kto to może... Drake! Tak to był Drake. Tylko czego on chce? Popatrzyłam zdezorientowana na Harry'ego. Jego usta były mocno złączone ze sobą, oczy pociemniały, a rysy stały się ostre. Był wściekły. Tylko czemu?

- Czego chcesz Drake?! - warknął gardłowo Styles.

- Odebrać od teraz moją własność. - rzucił łobuzerski uśmieszek i pokazał na mnie.


Stałam tak przez dłuższą chwile nie wiedząc co robić. Nie jestem jego własnością. Nie ma prawa tak mówić.

- Nie waż się jej tykać! - krzyknął loczek kurczowo się mnie trzymając.

- O co tu kurwa chodzi? - wydusiłam z siebie w końcu.

- Jak to o co? Skoro oni zabili Nicka, to ja mogę zrobić to samo z Tobą, nieprawdaż? - spytał oschle.

- Co? Jak to zabili Nicka? - próbowałam ułożyć sobie wszystko w głowie - Harry, o co mu kurwa chodzi? - spytałam lustrując wściekłego Stylesa.

Moje nerwy sięgały zenitu. Co się teraz ze mną stanie? Zabierze mnie ze Sobą, czy może jednorożce przywiozą Zayna? Zaśmiałam się w duchu, lecz natychmiast wróciłam do rzeczywistości.

- O... To Ty o niczym nie wiesz? Twój kochaś Ci nie powiedział? - spytał udając smutnego, aby ośmieszyć zarówno mnie jak i Stylesa.

Zająkałam się tylko. Spojrzałam na Drake'a i niewinnie przykucnęłam. Próbowałam zachować spokój i nie wyrażać za bardzo nerwów pomimo tego, że miałam ochotę rozszarpać Harry'ego.

- Nie słuchaj go! Willy spójrz na mnie... - powiedział Harry zza moich pleców jednocześnie łapiąc za nie i ciągnąc w swoją stronę.

- Puść mnie. - warknęłam i oddaliłam się od niego.

- Ahh.. zapomniałbym. - dodał po chwili Drake łobuzersko się podśmiewając - Harry troszkę Cię hmm.. oszukał.

- Kiedy? - spytałam, mimo tego, że nie chciałam znać odpowiedzi.

Zastanawiało mnie też czemu Harry nic nie mówił, nie próbował się bronić. Po prostu usiadł i zakrył rękami twarz.

- Mała! Ocknij się. W nocy do niczego miedzy wami nie doszło. Okłamał Cię. Po prostu byłaś tak pijana, że zaczęłaś się rozbierać, a on rozebrał się po to, aby Ci uświadomić coś czego nie było.

- Ale ja... Wydawało mi się, że pamiętam to co działo się w nocy! - odpowiedziałam łamiącym się głosem.

- To tylko złudzenie z powodu narkotyków. Co pamiętasz? Pewnie tylko ten moment w którym się rozbierałaś, a resztę on Ci powiedział!

- Harry! Kurwa! Czy to prawda?!

Wstał, popatrzył się na mnie w westchnął ciężko, kiwnął twierdząco głową i przeciągnął dłonią po moim przedramieniu, ale natychmiast go odtrąciłam. Łzy mimowolnie spływały mi po policzkach, czułam wstyd. Okropny wstyd. Co ja sobie myślałam? Ktoś taki jak Harry nie potrafi kochać. Hm.. Co ja mówię! Kochać to za dużo nawet dla mnie. Myślałam, że to właśnie on jest osobą, która wyznaczy nowy, lepszy kierunek mojego życia. Liczyłam na to, że dogadamy się, że on się zmieni... dla mnie. Głupie myślenie mnie zwiodło, uczyniło mnie słabą. W tamtym momencie chciałam być mocna, a byłam niczym. Miałam nadzieję, że połączy nas wspólna, ciężka przeszłość.

- Lepiej będzie jak pójdziesz ze mną. - burknął Drake.

- Willy... Proszę, zostań. - wydusił z siebie Harry.

- Nie chce Cię znać! - krzyknęłam.

Wybiegłam na zewnątrz budynku i momentalnie oślepiło mnie słońce. Nie wiedziałam w którą stronę biec, w końcu potknęłam się i upadłam obdzierając sobie przy tym kolano. Próbowałam wstać, ale ból nie pozwalał mi na to. Zacisnęłam zęby i w końcu wstałam łapiąc się za poręcz. Obejrzałam się na wszystkie strony i dostrzegłam, że ogromne pole, które w nocy było po brzegi zaludnione teraz stało się pustynią
.Znów zaczęłam biec przed siebie, lecz ktoś zajechał mi drogę motorem. To był Drake. Ściągnął kask, a ja zaczęłam uciekać. Po upływie paru minut poczułam mocny ucisk na nadgarstkach i momentalnie ciemnowłosy pociągnął mnie w swoją stronę.

- Puść mnie. - warknęłam.

Nasze ciała stykały się, a moje oczy błądziły po niebie, żeby tylko nie spotkać się z jego.

- Posłuchaj! Nic Ci nie zrobię! Nie poradzisz sobie sama. Pomogę Ci.

Kiwnęłam lekko głową i poszłam za nim. Po niedługim czasie doszliśmy do motoru Drake'a, a on uśmiechnął się lekko siadając przy tym na swojego Triumph Thruxona. Jechaliśmy jakieś 40 minut. Słońce zaszło i nastała ciemność, a ja każdym metrem zaczynałam coraz bardziej się bać i zastanawiać czy dobrze zrobiłam. Jedyne co sprawiało mi przyjemność to wiatr, który delikatnie smagał mnie po dłoniach, a włosy targał w różne kierunki.

Kiedy dotarliśmy na duże podwórko ogarnął mnie jeszcze większy lęk przed tajemniczym "wybawicielem". Tak naprawdę mógł być kolejnym oprawcom.

- Jak Ci się podobało? - spytał lekko się podśmiewając.

- Było okej. - odparłam oschle.

- Hmm, chodźmy do środka, moi przyjaciele już na nas czekają. - odparł łapiąc mnie za nadgarstki.

- Puść... Posłuchaj, ja już Sobie pójdę. - odwróciłam się w drugą stronę i zaczęłam biec.

- Nie radzę! Przed Tobą jest drut kolczasty pod prądem! - krzyknął śmiejąc się głośno.


Odwróciłam się w jego stronę i zmierzyłam. Nie wiedziałam co mam robić. Uciekać, czy posłuchać go? To pytanie nieustannie krążyło mi po głowie.

- Skąd mam wiedzieć czy nie kłamiesz?

- Jeśli chcesz to idź i się przekonaj. Tylko wzdłuż siatki, aż będziesz daleko od domu. - parsknął.

- Czemu? - spytałam zdziwiona.

- Nie lubię zapachu spalonego mięsa. - dodał.

W tym samym momencie oboje zaczęliśmy się śmiać. Podszedł do mnie i pociągnął za sobą mówiąc: Chodź, oni bardzo się niecierpliwią.


Stanęłam w progu drzwi, a tłum ludzi skierowało na mnie swój wzrok. Drake natychmiast ich skarcił wzrokiem, a zaraz po tym rzuciła się lawina pytań. Chciałabym sobie odciąć język. Wtedy nie trzeba odpowiadać na pytania, tłumaczyć się, mówić tyle zbędnych słów, porozumiewać się. Boję się mówić. Zapomniałam, jak się mówi. Nie wiem już, kim jestem, nie wiem też, kim oni są. Zobaczyłam uśmiech na twarzy ciemnowłosego i natychmiast jeszcze bardziej się zmieszałam. Bawi go moje zakłopotanie? To czas wielkich pytań i wątpliwości. W moim życiorysie sytuacja zmienia się z minuty na minutę, bo wtedy naprawdę wiele się dzieje, chociaż niewiele robię.


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 8

"Widziałem ziejącą pustkę mrocznego świata.
Gdzie czarne planety krążą bez celu.
Gdzie krążą w przerażeniu niezauważalne.
Bez wiedzy, pożądania, imienia."



- Jesteś okropny, nienawidzę Cię! - krzyknęłam i zaczęłam głośno płakać.

Miał strasznie zdziwioną twarz, a ja powoli zsunęłam się zboku kominka na podłogę obcierając przy tym ramiona o ostre końce ozdób. Syknęłam lekko z bólu i jeszcze mocniej zaczęłam szlochać. Otarłam rękami twarz i delikatnie uniosłam wzrok. Jego oczy były skierowane w moim kierunku, pełne złości, a zarazem skruchy. Już myślałam, że pojawiły się u niego najmniejsze wyrzuty sumienia, lecz niestety się pomyliłam. Kucnął koło mnie i automatycznie jego tęczówki pociemniały z wściekłości. Złapał mnie za nadgarstek i silnie pociągnął do góry.

-Dlaczego mnie unikasz? Traktujesz mnie jak bym był jakimś potworem! - zapytał zaciskając zęby.

- Nie unikam Cię. - burknęłam.

- Przestań igrać. - powiedział, co dziwne spokojnym i opanowanym głosem. - Nie chcę, żebyś znów dostała. - dodał po chwili wahania.

- Harry, puść mnie! To moja sprawa z kim rozmawiam, po prostu bardzo lubię Zayna, świetnie się z nim bawię i dobrze rozumiem w porównaniu do Ciebie... - warknęłam.

Odsunął się o krok od mojego ciała puszczając przy tym nadgarstki i patrzył na mnie swoimi ciemnymi oczyma. Nie wiem jak opisać jego wyraz, był taki... No po prostu nie do pojęcia.

- Jeszcze zobaczymy.. - dodał przez zęby i wyszedł z salonu.

Co mogą znaczyć jego słowa? Boże, żeby tylko nie zrobił czegoś głupiego. Jest strasznie zazdrosny. Nie mogłam mu powiedzieć, że się go boję, nie wiem jak by zareagował. Lubię go, to w jaki sposób o mnie dbał, kiedy potrzebowałam pomocy było słodkie, wiedziałam, że mogę polegać na nim w każdej chwili, ale czy to wystarczy, aby utrzymać z nim dobre relacje? Może faktycznie powinnam z nim przebywać więcej czasu... Tylko nie wiem jak, skoro on zawsze jest wściekły, albo go po prostu nie ma w domu. Eh, spróbuję, ale nie obiecuję, że się uda, przecież on mnie uderzył! Z resztą, czym ja się przejmuję? Powinnam mieć go w dupie. Pytanie tylko czy potrafię? Raczej nie...





~2 godziny później~

- Willy! Jedziemy! - usłyszałam krzyk Harry'ego z drugiego pokoju.

- Gdzie? - zapytałam zdziwiona, ale nic nie odpowiedział.

Po 5 minutach wszedł do salonu, przybliżył się do mnie i przejechał palcem po końcówkach moich włosów. Czułam jego ciepły oddech na skórze, zagryzł swoje malinowe usta, przymknął zielone jak las oczy i powiedział parę dziwnych słów.

- Tam gdzie Ci obiecałem.

- Może jaśniej? - poprosiłam zirytowana. Patrzyłam głęboko w jego zielone oczy i pełne usta nie wiedząc o co chodzi, a on patrzył na mnie z ciekawością, jakby czekał na moją dalszą reakcje.

- Na nasze Drift Night. Kiedy byłaś w szpitalu  obiecałem Ci to. Pamiętasz? - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.

- Pamiętałeś? - zapytałam lekko zdziwiona, a zarazem szczęśliwa.

Uf. Czyli to tak miał udowodnić, że jest lepszy od Zayna? Oby. Ale nie powiem... Strasznie miło z jego strony, że pamiętał, myślałam, że tylko tak palnął na pocieszenie, ponieważ po ostatnim Drift Night powiedział, że nigdy więcej mnie tam nie weźmie. Możliwe, że to "ich" będzie lepsze, tak jak zapewniał w szpitalu.

- Pewnie! - odpowiedział dosyć głośno z wielkim uśmiechem uwydatniającym jego piękne dołeczki. 



- To miłe... - dodałam po chwili niezręcznej ciszy. Czułam jak do moich policzków napływa krew i nabierają czerwonego koloru. Nienawidziłam tego, to ujawniało co czuję i co myślę. 


W sumie to Harry może nie być wcale taki zły. Może wystarczy dać mu tylko szansę? Chcę tego, ale nie wiem, czy on to dobrze wykorzysta. Lubię Zayna, ale w Harrym jest coś co mnie strasznie pociąga. Może to te jego ciemne, sterczące, czasami lekko spięte chustą do tyłu włosy, lub szerokie, wytatuowane ramiona, wysoka i idealna postura oraz gładka skóra... pełne, malinowe usta, które często przegryza i zielone oczy...Ach, uwielbiam jak błyszczą kiedy patrzą na mnie.

- Willy... Przepraszam. - szepnął po chwili przybliżając się do mnie i wyrywając z zamyślenia.

Znowu czułam jego ciepły oddech na szyi, był blisko. Zbyt blisko. Pomijając fakt, że czułam się dość niekomfortowo w jego towarzystwie, to podobało mi się, ale muszę to przerwać. On ma dziewczynę, a ja godność.. umm, raczej jej resztki, które postaram się zachować.

- Nic się nie stało... - odpowiedziałam lekko oddalając się od jego torsu, który przygniatał mnie do ściany. - To ja idę się ubrać w coś ładnego i możemy jechać! - dodałam dosyć głośno i nie patrząc na jego reakcje pomknęłam na górę.

Ubrałam to, poprawiłam włosy, dodałam lekki makijaż i zeszłam na dół, gdzie Styles już na mnie czekał. Zmierzył mnie i przegryzł wargę.


- Ładnie wyglądasz, Willy. -
powiedział

- Gdzie reszta? - spytałam udając, że nie zwracam uwagi na jego komentarz. 

- Zayn i Jane pojechali na kolację do restauracji, bo dziś jest ich rocznica.

Kiedy skończył mówić zaczął się śmiać, zapewne z tego, że Zayn zabrał ją na kolację, bo przecież to takie dziwne, że kochająca para gdzieś razem wychodzi...

- A Emma? - dodałam po chwili, chociaż wahałam się trochę.

-Emmy nie ma. - powiedział i automatycznie uśmiech z twarzy zniknął.

Myślałam czy zapytać dlaczego, ale jednak się powstrzymałam, pewnie mieli swoje problemy, a ja nie chciałam się w to mieszać.

- To chodźmy. 





Jechaliśmy już z 10 minut, aż zauważyłam wielki, stary budynek. Wyglądał na całkowicie opuszczony, lecz zza niego wydobywało się światło i hałas muzyki. A więc jesteśmy na miejscu. Harry spojrzał na mnie łobuzersko się uśmiechając, następnie obrócił się i wysiadł z auta. Przeszedł na moją stronę i otworzył moje. Podał mi rekę, a ja z lekkim uśmiechem podałam mu swoją. Podeszliśmy do mrocznego budynku, było tam strasznie, pomimo tego, że jeszcze nie zapadł całkiem zmrok, coś bardziej pod 'szarówe'. On widząc to, złapał mnie za rękę, na co wzdrygnęłam się nieśmiało, lecz szłam dalej, udając, że nic się nie dzieje.
Weszliśmy do środka, prawie nic nie było widać, mimo to on silnie prowadził mnie przez korytarz, a ja słyszałam coraz to głośniejszą muzykę. W końcu stanęliśmy przed dużymi dębowymi drzwiami, Harry złapał za wielką klamkę i pociągnął w dół, popchnął je w przeciwnym kierunku i uderzyła w nas fala głośnej muzyki i światła. Nie kontrolując tego co robię ścisnęłam mocno jego rękę, a on popatrzył na mnie z góry i uśmiechnął się ukazując piękne dołeczki.

- Nie bój się. Będzie dobrze. - dodał dalej się uśmiechając. Wzdrygnęłam się lekko i odpowiedziałam niewyraźnym uśmiechem.

Weszliśmy na środek i tłum ludzi zbiegł się do nas, a Harry witał się z niektórymi. Wiele dziewczyn rzucało mu się na szyje, mierząc mnie przy tym złowrogo, więc oddaliłam się kawałek od niego, aby nie robić im tak zwanej 'konkurencji' niech nacieszą się swoim bogiem. Po jakimś czasie Harry podszedł do mnie i spytał czy nie chcę nic do picia, więc poszliśmy do baru.

- Widzę, że masz dużo fanek. - dodałam śmiejąc się.

- Hmm, większość z nich nie znam, wieszają się na szyi jak małpy. - odpowiedział i razem zaczęliśmy się śmiać. - Robią to tylko i wyłącznie dla rozgłosu.

- No tak, puste laski.

- Eh, nie ważne. Zatańczysz? - spytał pewnym głosem uśmiechając się przy tym i podając rękę.

- Jasne. - po wzięciu ostatniego łyka alkoholu zrobiłam się luźniejsza, złapałam za jego dłoń i poszliśmy w tłum. 


Złapałam go lekko za kark, a on delikatnie wsunął ręce pod moją dżinsową kamizelkę. Uśmiechnął się i przybliżył mnie do siebie, że nasze torsy stykały się ze Sobą. Leciała wolna piosenka... Dziwne. Na takiej imprezie? Hm, Harry skorzystał z okazji. W sumie to pomyliłam się co do niego. Stara się. Widzę to. Czuje się świetnie w jego ramionach i chciałabym tak zostać na zawsze. Podniosłam dłoń i delikatnie odsunęłam opadającego loczka na jego oczy, a on uśmiechnął się do mnie pokazując przy tym swoje równe, białe ząbki. W końcu piosenka się skończyła, a on przybliżył do mnie swoją twarz i podziękował.

- Harry! Już czas! - chłopak energicznie obrócił się w stronę wołającego, następnie popatrzył się na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.

- Chodź ze mną, zobaczysz mistrza. - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.

- Idziesz się ścigać? - zapytałam z wielką ekscytacją.

- Tak, a co też chcesz? Nie masz ze mną szans, nie tacy próbowali. - prychnął i musnął mnie w usta.

Odskoczyłam lekko, ale on tego nawet nie zauważył, ponieważ od razu się obrócił i pobiegł do auta. Czy on właśnie mnie pocałował? Ugh, pogrywa sobie, ale nie wie o mnie wszystkiego, jeszcze się zdziwi.
Podbiegłam szybko do jego auta i powiedziałam, że też chce wziąć udział, on otrzepał się i otworzył szeroko oczy.


- Mała, masz dopiero 16 lat. Idź pobaw się lalkami. - zaśmiał się szyderczo wraz z tłumem.

Kiedy zauważył moją złowrogą minę to popatrzył  na swojego kolegę, machnął głową, a ten podjechał Bugatti Veyronem. Uśmiechnęłam się lekko do Harry'ego i wsiadłam do samochodu.

- Jeszcze zobaczymy. - burknęłam, na co on się lekko wzdrygnął.


 Stanęliśmy na stracie, popatrzyłam przez szybę na Stylesa który ewidentnie był podniecony i podekscytowany całą tą sytuacją, on również spojrzał na mnie, przegryzł wargę i zaśmiał się. Starałam się skryć strach pod powłoką pewności siebie, ale bałam się, że to wszystko na marne. 

- 3,  2,  1...START!

Niebieska flaga przeleciała nad szybą auta, a wraz tym moja noga energicznie wcisnęła gaz. Już na początku ja i Harry prowadziliśmy. Ciekawe czy uda mi się z nim wygrać. Udowodniłabym mu, że to on jeszcze powinien siedzieć w klockach, a nie ja. Właśnie poczułam, że gromadzę w sobie nieograniczone zasoby adrenaliny, cała się telepałam, uwaga mój pierwszy ostry zakręt... Udało się! Uśmiech z twarzy mi nie schodził, a przeciwnicy byli daleko w tyle, tylko jeden, bardzo ważny przeciwnik siedział mi na przodzie.


- Muszę się ciebie pozbyć. - mruknęłam.

Zgodnie z zamierzonym celem wrzuciłam bieg i dodałam gazu, nie powiem jest niesamowicie dobry... jak nie najlepszy, eh, nie miałam kierownicy w rękach od 6 miesięcy, jest ciężko, bardzo, ale spokojnie zaraz go wyprzedzę. Już prawię go mam... CO? Jak on to zrobił?! Nie!! No nie wierzę! Zajechał mi drogę i wyrzuciło mnie z pasa! Wygrał... Ugh. Jest lepszy. Niestety.

Zaraz za nim wjechałam na metę, zatrzymałam pojazd i wysiadłam z niego. Stanęłam obok i oparłam się o maskę w oczekiwaniu na Harry'ego, który dopiero wysiadał. Odepchnęłam się od samochodu i zaczęłam iść w stronę Stylesa, kiedy mnie zauważył również zaczął zmierzać w moim kierunku, po chwili zaczął biec, kiedy byliśmy już bardzo blisko złapał mnie w pasie, podniósł do góry i zaczął energicznie kręcić. Ja krzyczałam i się śmiałam, nie wiedziałam czemu tak zareagował, a wszyscy bili brawa. W końcu postawił mnie na ziemi i patrzył głęboko w moje oczy z wymalowanym uśmiechem na twarzy.

- Byłaś niesamowita! Gratuluję! - krzyknął Styles.

- To Ty byłeś niesamowity! A poza tym to przecież przegrałam... - dodałam zniesmaczona.

- To co z tego! Wjechałaś zaraz po nim, to nie lada wyczyn. - usłyszałam tylko krzyk tłumu.

- No widzisz? Mówiłem. - dodał zadowolony z siebie.

Jejku, na początku byłam zawiedziona przegraną, a teraz okropnie się cieszę! Wszyscy się cieszą, ale zaraz, zaraz... Wszyscy prócz jednej osoby.

- O proszę, proszę... Gratuluję.


Ten głos przeszył zarówno mnie jak i Harry'ego. Gwałtownie się obróciliśmy i ujrzeliśmy szyderczo uśmiechniętą Emmę. Co ona tu robiła? Cały czas to pytanie chodziło mi po głowie. Muszę się dowiedzieć o co tu chodzi. Koniecznie.

- Nie sądzisz, że to trochę ryzykowne przychodzić tu samej? - spytał wściekły Harry.

- Ale ja nie jestem sama, nie martw się. - odpowiedziała zadziornie przejeżdżając językiem po wargach.

Momentalnie podszedł do niej wysoki i przystojny chłopak lekko ją obejmując.



- Co Ty tu kurwa robisz, Jake?!
- Och, spokojnie, przyszedłem tu z moją dziewczyną. Masz z tym jakiś problem, Harry? - dodał, akcentując każde ze słów.

- Nie. - warknął ochryple. - Chodź mała, nie zwracajmy na nich uwagi. - dodał łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę roztańczonego tłumu. Bawiliśmy się całą noc, nie wiem co się tak naprawdę działo, wiem tylko, że bardzo dużo wypiłam.
~rano~ 



Obudziłam się na starym materacu, naga, przykryta jedynie kocem, a obok mnie leżał Harry, w samych bokserkach. Co tu się kurwa stało?! Nie, nie! Tylko nie to! W ogóle to co to za miejsce? Pewnie jest to jeden z pokoi w tym mrocznym budynku. Ściany były pokryte przeróżnymi napisami, pełno rysunków i przemyśleń. 
- O, wstałaś już? - usłyszałam zachrypiały głos Harry'ego.

- T..tak. - odpowiedziałam niepewnie.

Cholera. Muszę go zapytać co się stało. Muszę. A co jeśli się z nim przespałam? Byłam pijana, a on to wykorzystał!

- Harry... Dlaczego ja jestem, um... naga? - z wielką trudnością w końcu wymówiłam te słowa.

- Hahahahaha. Mnie się pytasz? - dodał kontynuując śmiech.

- No... tak. Ty też jesteś w samych bokserkach.

- To co.. już nie pamiętasz jak było nam dobrze? Jak krzyczałaś moje imię z podniecenia. - odpowiedział z uwodzicielskim uśmiechem na twarzy, lekko muskając moje ramię.

- CO?! Mój Boże, co ja zrobiłam... Byłam pijana, a Ty to wykorzystałeś! - wykrzyczałam mu prosto w twarz.


- To tylko seks.

- Czyli tylko tyle jestem dla Ciebie warta? - dodałam łamiącym się głosem.

Co on sobie kurwa wyobraża?! Nie jestem jakąś dmuchaną lalką na rozstania. Ugh. W sumie to zaczynam Sobie wszystko powoli przypominać...

- Ej! Nie mów tak! Nawet nie wiesz ile jesteś
dla mnie warta... - krzyknął i mocno mnie przytulił, a ja odwzajemniłam uścisk.

To miłe co powiedział... Eh, może on ma racje. Przecież skoro to zrobił to pewnie byłam chętna i nie tak mocno napita. Kiedy pomyślę o tych bandytach z którymi mnie matka zostawiała to niedobrze mi się robi. Tyle wycierpiałam, ale w końcu znalazłam się w ramionach osoby na której mi zależy.

- Harry... Podobało mi się? - spytałam lekko zagryzając wargę.

- Tak mi się wydaję. - odpowiedział nieśmiało się podśmiewając.

- Ja chcę to zapamiętać... - szepnęłam.

Boże, nie wierze, że to robię! Ale muszę, nie wytrzymam. Mam swoje powody, aby to zrobić, a on nie musi o niczym wiedzieć.

- Co masz na myśli? - spytał niepewnym głosem.

- Um, no, powtórzmy to. - odpowiedziałam wystraszona.

Popatrzył głęboko w moje brązowe oczy, lekko przybliżając się do mnie, a ja wplątałam palce w jego gęste, lokowane włosy, lekko je mierzwiąc. Położył mnie na plecach delikatnie przejeżdżając opuszkami palców aż do pępka. Zaczął namiętnie całować, aż w końcu zdjął moje figi, a następnie swoje bokserki.

- Na pewno tego chcesz? - spytał.

- Mhm.

Wszedł we mnie na początku delikatnie, później zaczął przyśpieszać ruchy, był niesamowity, wreszcie czułam się dobrze. Byłam w ramionach chłopaka, którego lubię, a nie starego obleśnego faceta, który mnie bił i gwałcił. O to właśnie chodziło. Mimowolnie zaczęłam wymawiać jego imię, na co on się uśmiechnął.

- Głośniej mała, głośniej. - wysapał.

Zaczęłam krzyczeć wraz z ruchem naszego ciała, poruszał się szybko, a ja wbijałam mu paznokcie w plecy, przejeżdżając po nich i zostawiając wielkie szramy. W końcu wygięłam się w łuk i opadłam na łóżko. Harry delikatnie pocałował mnie w czoło i również opadł na bok. Nasze spocone ciała stykały się, a ja uniosłam lekko rękę i położyłam na brzuchu Harry'ego, tocząc małe kółeczka kciukiem. Wzdrygnął się na to i uśmiechnął.

- Która godzina? - spytałam, aby przełamać tą niezręczną ciszę.

- Już 13 dochodzi. - odpowiedział przejeżdżając przy tym palcem po moim policzku.

- Wracamy do domu? - spytałam niepewnie.

- Ale zabawa się jeszcze nie skończyła. - mówiąc to uśmiechnął się szeroko podając mi przy tym ciuchy. - Masz, ubierz się i wyjdziemy na finał.

Złapałam ubranie i z zaciekawieniem wpatrywałam się w Harry'ego który szukał dżinsów po pomieszczeniu.
Stał na środku pokoju w samych bokserkach, a ja zachichotałam.

- Ej, kochanie, widziałaś moje spodnie? - spytał w końcu.

Czy on powiedział do mnie kochanie? Wzdrygnęłam się lekko i nie wiedziałam co odpowiedzieć, po mimo tego, że to ja schowałam mu te głupie dżinsy.

- Emm, masz głupku! - rzuciłam ubraniem w jego stronę i zaczęłam się mocno śmiać, a on złapał mnie w pół i zaczął mocno łaskotać.

- Harry, przestań! - krzyczałam przez śmiech.

- A co z tego będę miał?

- Nie powiem, ale będzie nagroda. - zachichotałam lekko.

Puścił mnie i zaczął się ubierać, a wraz z nim ja.

- To o jaki finał Ci chodziło? - zapytałam.

- Um, zobaczysz, mała. Niespodzianka. - odpowiedział przegryzając lekko malinowe usta.

wam łatwiej dodawać komentarze. :)