piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 4

- Słucham Cię Myszko?

Zauważyłam tylko, że Zayn wychylił się zza futryny i spojrzał na mnie. To było dziwne, jakby chciał, żebym była zazdrosna. Egh, Malik, nie pozwalaj Sobie.

- Pomyślałam, że może moglibyśmy zabrać Willy na Drift Night.

- Wiesz co? No wydaje mi się, że to dobry pomysł, ale musisz jeszcze zapytać Harry'ego o zdanie. - mówiąc to nie ściągał wzroku ze mnie.

Przenikał mnie swoimi pięknymi oczami oblizując usta. Jak mu nie wstyd? Rozmawia ze swoją dziewczyną. To podłe.

- Ok, zaraz go znajdę. - odpowiedziała i zniknęła za zasłoną.

- Zayn.. - ciężko było mi wydusić z siebie słowa, ale musiałam wiedzieć co to jest ten cholerny coś tam Night.

- Tak? Coś potrzebujesz?

Słodkie... od razu zapytał z zmartwieniem w oczach czy coś potrzebuję. Willy! Co Ty wygadujesz?! On robi to specjalnie żeby Cię zwieść... Mówiłam tak Sobie w duchu, ale miałam nadzieję, taki malutki krztąpek nadziei, że jednak na prawdę się o mnie martwi.

- Nie, chciałam się tylko zapytać... Co to jest ten cały Emm, no to Night?

- Ha ha ha ha, Drift Night? Tak nazywamy nasze wyścigi samochodowe. Bierzemy nasze najlepsze auta, alkohol, zioło i idziemy się bawić. Chociaż widzę, że Ty chyba nie lubisz takich zabaw.

No super, wypiał mnie idiota. Skąd niby miałam wiedzieć co to jest to całe Drift Night? Eh, no cóż, dopiero się uczę.

- Jest mi to obojętne. - oznajmiłam z grymasem na twarzy.


Zauważyłam, że Jane, Emma i Harry przyszli do pokoju. Harry był bardzo zainteresowany mną. Widziałam to. Lustrował moje ciało z góry na dół oblizując przy tym usta. Ugh, co jeden to gorszy...

- Słuchaj mała..Możesz z nami iść na Drift Night, tylko musisz się ubrać w coś ładnego. - powiedział Harry, poruszając zachęcająco brwiami.

Złapałam za swoją bluzkę, przetarłam ją delikatnie i westchnęłam. Chyba zauważył moje zakłopotanie, ponieważ zmierzył mnie lekko i dodał..

- Jesteś ubrana bardzo ładnie, tylko nie na Drift Night.

 Czułam jak krew napływa mi do policzków i powstają wielkie rumieńce... Popatrzył się na mnie i zaśmiał się pod nosem.

- Umm, to w co konkretniej? - zapytałam zawstydzona spoglądając głęboko w jego zielone oczy.

- Emma, przynieś coś ładnego.

- Ja?! nie będę jej dawać Swoich ciuchów.

- Nie! Ja! To ja będę decydował co i czyje ona założy, rozumiesz?!

Harry zacisnął lekko dłonie, wypuścił powietrze i zirytowanym głosem wypowiedział te słowa, a raczej... wykrzyczał.

- Masz załóż to. - Stanęła przy futrynie i rzuciła ładny, ale wyzywający komplecik.

- Okey, ale moim zdanie jest do za bardzo wyzywające. - dodałam oburzona.

- Nie kłóć się i zakładaj! Zaraz wyjeżdżamy, a tam jest łazienka! - Wykrzyczał Zayn wskazując ręka kierunek w który znajduje się dane pomieszczenie.

Udałam się tam gdzie mi kazano. Zamknęłam drzwi na klucz, aby czasem nikomu nie zamarzyło się wejść kiedy będę naga. Założyłam wybrany komplet, włosy przeczesałam palcami i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze kreski i wyszłam z łazienki. Delikatnie przemierzałam przez korytarz, aby nikt mnie nie usłyszał. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałam, żeby mnie widział w tym ' Pan przywódca'. Boję się go. Nie wiem do czego jest zdolny, ale po tym co widziałam wnioskuje same złe rzeczy.

- Pięknie wyglądasz. - Dodał Harry wychodząc z pokoju.

Oblizując usta podszedł do mnie, złapał za talię, przybliżył do Siebie tak, że nasze torsy stykały się. Czułam jego oddech na szyi, starałam się go odepchnąć, ale był silniejszy. Patrzył się wprost w moje oczy, próbowałam uciekać wzrokiem, ale za każdym razem kiedy to robiłam, jego kości policzkowe napinały się, a oczy z pięknych zielonych przeradzały się w głęboką czerń. Kiedy czegoś nie dostaje zaraz się złości, jak Emma z nim wytrzymuje?!

- Wycho... emm, dzimy! - dodała zatkana Jane.

Ehh, wiedziałam, że tak będzie, oby tylko Emma o niczym nie wiedziała.

- Później dokończymy - szepnął mi na ucho i odszedł ode mnie delikatnie przeciągając ręką po mojej szyi.

Patrzył na mnie jak na zdobycz. Denerwowało mnie to, a jednocześnie podniecało. Ehh, czy to takie dziwne? Jest przystojny i... jest w nim coś takie, emm... nie mogę się powstrzymać.


- Zejdź mi z drogi ślicznotko. - powiedział cichym i mało przejmującym głosem.

Egh, jak mnie to denerwuje. Zayn jest z Jane, a ja jestem zazdrosna. Chyba. Chwila! Nie jestem. Harry jest niebezpieczny, denerwujący i ma dziewczynę której nie szanuje. Co jest z nimi nie tak? A może to ze mną jest gorzej? Nie powinnam wgl. o nich myśleć. Pójdę na to całe Drift Night i wracam do domu... Jeśli można wgl. nazwać to domem. Coś na jego kształt, tyle tylko, że stoi stary i opustoszały.






Ach! Jest świetnie, wszędzie kolorowe lampki, alkohol, zioło, muzyka, auta, przede wszystkim auta, a Ci chłopcy, jej, naprawdę robią wrażenie. Strasznie dużo wypiłam, nie czuje nóg, mam nadzieje, że nikt tego nie wykorzysta. Straciłam nad Sobą kontrole, nigdy mi się to nie zdarzało, zawsze starałam się być rozważna, pomimo tego, że moją matką była dziwka. Widzę, że nadchodzi Harry, ciekawe co z tego wyniknie.

- Muszę przyznać, że jest całkiem fajnie. - powiedziałam patrząc w jego zielone oczy.

Widziałam, że one też były nieźle wstawiony. Hmm, widać było w nich stres, zimno, ból, nerwy, smutek. Wszystko tylko nie radość. Tylko czemu? Zabawa jest świetna.

- Ciesze się, że Ci się podoba.

-Taa, Em, masz może papierosa? - zapytałam nieśmiało Harry'ego.

- Jasne, ja zawsze mam. - odpowiedział uśmiechając się łobuzersko.

Wyciągnął rękę z kieszeni wraz z papierosem i włożył mi do buzi. Powtórzył czynność wkładając Sobie i odpalając zaciągnął się dymem wyglądając przy tym bardzo seksownie.

- To dobrze, bo nigdy nie wiesz kiedy najdzie Cię ochota na coś dobrego. - dodałam bardzo przeciągając ostatnie słowo.

Na to przybliżył się do mnie, złapał za biodra i mocno pociągnął mnie w swoją stronę. Dobrze wiem, że widział pożądanie w moich oczach. Starałam się to ukryć, ale nie umiałam.

- A Ty na co masz ochotę? - pytając przegryzł płatek mojego ucha.

- Na ...





wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 3


- Miło mi was poznać. Mogę wiedzieć co ja tutaj robię ?!

- Zobaczyliśmy jak leżysz na chodniku. Zemdlałaś, więc zabraliśmy Cię ze Sobą. - Oznajmił ze spokojem.

Ciekawe ile tam leżałam, to cud, że ktokolwiek zauważył mnie na tym pustkowiu...

- Mogłabym już iść do domu?

- Em, jasne, możemy Cię odwieźć, tylko powiedz gdzie mieszkasz?

- Ej, tak bez żadnego dziękuję? Uratowaliśmy Ci dupę! Niewdzięczna suka. - Oznajmiła z wściekłością Emma.

Fakt. Mogłam im chociaż podziękować, ale nie powinna tak na mnie naskakiwać, nie wiem gdzie jestem i dlaczego, a ta ma wyrzuty. Wracając, usłyszałam cichy i zachrypiały głos, który nie był zadowolony tak samo jak ja z odpowiedzi Emmy.

- Zamknij się! - Widać było wściekłość w oczach loczka. Jest taki przystojny... tylko strasznie szybko się denerwuje.

- A-Ale kochanie, nie widzisz jak ona się zachowuję? Trzeba się jej pozbyć.

Mmm, jaka milutka. Ściszonym głosem powiedziała ostatnie zdanie, lecz Harry usłyszał to i potraktował ją siarczystym policzkiem. Wystraszyłam się go, zaczął krzyczeć na nią, a jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że są parą, ponieważ ona siedziała mu na kolanach i on ją dotykał.. Ugh, idiota. Niech się nawet do mnie nie zbliża. Bardzo się go boje. Jak on mógł uderzyć własną dziewczynę?! Jak w ogóle mógł uderzyć kobietę. To niedorzeczne, muszę się stąd jak najszybciej wydostać. Jedynie Jane wydawała się być normalna. Siedziała spokojnie na krześle i rysowała, najprawdopodobniej mnie, bo co rusz to spoglądałam na mnie... Wracając, o czym oni tak tam gadają? Pewnie obmyślają jakby się mnie tu pozbyć...
Eh, biedna Emma, siedzi i płacze, a on ma ją w dupie, nawet nie przeprosił, tylko wyszedł zapalić i o czymś rozmawia z jakimś chłopakiem. Uhuh, nowa twarz, ciekawe, może to jest ten Zayn. Miał ciemne włosy, jasno-dżinsową, luźną kurtkę z różnymi poprzyszywanymi nadrukami do tego czarne rurki, granatową beanie i papierosa. Dość interesująco wyglądał. Podobał mi się.

- Hej, mała! - zawołał ochoczo Harry- Ściągnij ten worek z głowy.

Umm, tak, czy wspomniałam, że mam na głowie wielki worek z dziurkami na oczy? Nie? No to proszę.

- Okej. - Jak dobrze. Nareszcie mogę swobodnie oddychać.

Nie, nie, nie idź Sobie Zayn, zostań chwilę, będę miała na co popatrzeć. Eh, musiałeś pójść?! Niestety znikną na drzwiami tarasowymi.

- Możesz teraz iść się przewietrzyć. Później pogadamy.
 

Ooo, Super widzę, że to Harry jest przywódcą, bo reszta nie ma nic do powiedzenia. Ale o czym chce pogadać? Chyba się boję. Wyszłam na taras i lekko zawiał wiatr, nic dziwnego zbliżał się wieczór. A właśnie która godzina? Nie ważne, idę się przewietrzyć trochę, nie czuję się najlepiej.
Wyszłam na miękki trawnik i rozkoszowałam się co jakiś czas wychodzącym słońcem spoza chmur. Zayn. Tak, to on, ściągną z siebie tą zajebistą dżinsową kamizelkę. Wyszedł zza auta, chyba czegoś szuka, był poza ogrodzeniem, podeszłam do niego i zapytałam o godzinę. Tak, brawo Will, nie ma to jak podryw na datę lub godzinę.

- Hej, widziałam Cię wcześniej na tarasie. Wiesz może która jest godzina? - zapytałam nerwowo.



Spojrzałam w jego ciemne oczy, były tak strasznie piękne, czułam ja do moich policzków napływa krew, ugh, muszę się obrócić, bo inaczej wyjdę na idiotkę.
Ma taki piękny uśmiech, nie no zaraz zwariuje.

- 16.14. To ja wniosłem Cie do samochodu, widziałaś mnie pewnie tylko przez chwilę, bo musiałem pojechać do sklepu, no wiesz na takie większe zakupy dla naszej grupki. - odpowiedział dalej trzymając wielki uśmiech na twarzy i odgarniając lekko włosy z mojej tworzy.

Miał taki delikatny dotyk. Chciałabym, żeby to trwało i trwało...



~Oczami Zayna~

Jaka ona jest piękna, ma w Sobie coś takiego, że ahh. Ale co na to Jane. Kocham ją, ale widzę, że ona się z nami męczy. Musze z nią o tym pogadać, a co do tej ślicznotki to nie odpuszczę tak łatwo. Będzie moja. Ma piękne ciemne oczy i pełne usta. Delikatnie przeciąga włosy dłońmi i oblizuje usta, mam ochotę ją pocałować, ale lepiej nie, bo jeszcze Jane lub ktoś inny zauważy. Nie chce, żeby znowu cierpiała i okaleczała się.
- Dziękuje, nie musieliście mi pomagać. - odpowiedziała dosyć zawstydzona, a na jej policzkach pokazały się duże rumieńce.

- ha ha, mała czy Ty widziałaś w jakim jesteś stanie? Pewnie nie, przecież miałaś worek na głowie, poza tym myślisz, że Harry przepuściłby taką okazje?

- Jaką okazje? O co Ci chodzi ?

- No nie licz na to, że wyjdziesz bez szwanku. Już na początku powiedział, że jesteś śliczna.

- Co?! Przecież on ma dziewczynę. No właśnie jak on mógł ją uderzyć?! Boję się go. Z resztą jego dziewczyna lepsza nie jest, chciała się mnie pozbyć. - kiedy skończyła, widziałem wyraźnie strach w jej oczach. Zapewne nie wiedziała co ją czeka.

- Posłuchaj mała, to rasowy podrywacz, bez szacunku do kobiet, zdradza Emmę cały czas to z inną, uważaj to co mówisz i jak mówisz, bo też możesz oberwać.

- To dlaczego ona dalej z nim jest?! - spytała zirytowana.

- Kocha go. Po prostu. Też mnie to dziwi, ale lepiej z nią nie zadzieraj, jest zdolna do wszystkiego.

- Nie mam zamiaru, chce się jak najszybciej stąd wydostać.

- Ej, a jeśli Ci się uda, to mógłbym Cię czasami odwiedzać i sprawdzać, czy nic Ci nie jest? Tak wiesz, czy wszystko w porządku, nic poza tym... - zapytałem wystraszony patrząc się prosto w jej piękne błyszczące oczy.

- Jasne, zapraszam.

Ale się cieszę. ZGODZIŁA SIĘ. Pierwszy krok zaliczony, mam nadzieję, że dosyć mocno zraziłem ją do Stylesa, nie chce, żeby cierpiała, nie zasłużyła na to. Z zamyślenia wyrwał mnie cichy głos Willy...

- Łap mnie... - szybko się ogarnąłem i w porę złapałem ją przez pas.

- Willy nic Ci nie jest? Jak się czujesz? Pewnie to z głodu. Nic nie jadłaś. Popatrz na mnie i posłuchaj, wezmę Cie teraz na ręce i zaniosę do środka, złap mnie za szyję.

- Dobrze, przepraszam. To już drugi raz kiedy mi pomagasz. Macie ze mną same problemy.

Czułem, że zarumieniam się do możliwych granic. Była taka słodka i niewinna.

- To nic takiego, dla mnie sama przyjemność patrzyć na Ciebie. - Upss, Malik idioto, chyba trochę za dużo powiedziałeś.

- Na prawdę? To miłe co mówisz. - zawstydziłem ją, znowu.

Nie powinienem wyskakiwać z takim tekstem, ale cóż, z tego już słynę, jeśli coś przyjdzie mi na myśl, zaraz wychodzi na światło dzienne.


~Oczami Willy~
Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach. Uch, jak zwykle musiał mnie nieść, ale zrobiło mi się bardzo miło, po jego słowach. Wtuliłam się w jego bluzkę i w tym samym momencie poczułam bardzo delikatny zapach wanilii, zapewne też palił, gdyż była przesiąknięta dymem papierosowym. Po jakimś czasie w końcu weszliśmy do domu i Zayn zrobił mi kanapki. Był taki opiekuńczy. Nie wiem dlaczego dziwnie, a zarazem świetnie czułam się z jego towarzystwie.

- Proszę. - usłyszałam lekki i miły głos Jane.

- Dziękuje, a co to ? - zapytałam ze zdziwieniem.

-  Ty. Narysowałam Cię kiedy byłaś nieprzytomna. Mam nadzieje, że nie jesteś zła, jak Ci się podoba? - nie dała mi nawet czasu na odpowiedź, tylko podeszła do brązowych drzwi które oddzielały kuchnię od małej spiżarki w której gramolił się Zayn.

- Kochanie? - zapytała Jane jeżdżąc palcem po niebieskiej kartce przybitej obok futryny.

Kochanie?! Ale... ugh. tak mnie ostrzegał przed Stylesem, a sam to co? Ale jestem głupia. Co ja Sobie myślałam?! Książę przyszedł i mnie uratował, będziemy żyli długo i szczęśliwie?! O nie..

...

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 2

*godzinę później, w drodze do domu*


Ugh, strasznie boli mnie głowa, co się dzieje? Will, co jest z Tobą? Z rozmyślania wybił mnie potworny trzask.  

- Nie ruszaj się - Powiedział jakiś mężczyzna, przykładając mi nóż do gardła.

- A..Ale co ja zrob..- nie dokończyłam, ponieważ poczułam straszny ucisk w żebra.

Wiedzieli jak porządnie sprawić ból. Pewnie to Ci sami którzy porwali moją matkę, Mój Boże, co ja teraz zrobię ? Jak by tu uciec ? Może kopnę go w... krocze. Tak, brawo Will za pomysłowość.

- Zamknij się suko, nie daleko pada jabłko od jabłoni.

- O co Ci chodzi ? Czego ode mnie chcecie!?

- Tak, udawaj, że nie wiesz. Ile bierzesz za loda? - Po tych słowach rzucił mną o ziemie.

Matko, że też pokusiło mnie coś, żeby wyjść do tego sklepu. Ech, przecież muszę coś jeść. Poza tym to co on powiedział? Suka? O nie, nikt nie będzie mnie tak oceniał.

- Coś Ty do mnie powiedział? Ja Suką? Nic o mnie nie wiesz, to że moja matka była panną do towarzystwa nie znaczy, że ja też taka jestem!

Zaczęłam się bardzo rzucać, lecz to był wielki błąd. Spoliczkował mnie, tak  bardzo, że łzy nagromadziły mi się w kącikach oczu, lecz nie poddawałam się, nikt nie będzie mnie nazywać suką.

- Stary, jaka ostra, nie ma co, będzie zabawa. - odpowiedział jeden z bandytów.

- Posłuchaj. mnie. pieprzona. idiotko. - oddzielając każde z wyrazów, pokazywał, jak bardzo jest wściekły, oczy z pięknej zieleni przerodziły się w czarną gorycz - Nie będziesz tak do mnie mówić rozumiesz? Jeżeli jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz to.. Zbije Cię. Rozumiesz!? 

- T..Ta..Tak. - Odpowiedziałam z przerażeniem.

- A teraz spieprzaj, niech Cie nie widzę i nie próbuj uciekać, bo inaczej pogadamy.

Jeden z nich podszedł do mnie i z zamachu kopnął mnie w brzuch. Ugh, jak boli, myślałam, że nie wytrzymam. Leżałam tak na tym chodniku chyba z dziesięć minut. Bałam się. Tak strasznie się bałam. Nagle usłyszałam jakieś krzyki, taki dosyć niski i zachrypiały głos, a zaraz po tym straciłam przytomność.




- Hej, mała, obudź się!

-C..Co ?
Gdzie ja jestem?

Bardzo się wystraszyłam, jejku, co jeszcze mogło się stać? Gdzie ja byłam, z kim i po co? Ehh... pewnie ktoś pomógł mi wstać z chodnika albo porwał, tyle tylko, że kompletnie nic nie pamiętam. Czuję taką straszną niemoc.

- Słyszysz mnie, mała?

Ugh, czemu cały czas mówi do mnie mała? Chyba trzeba wrócić do świata żywych... Um, jak on cudownie pachnie. Nutka mięty, papierosów i wody kolońskiej. Wirowałam tak w obłokach zaczarowana przez jakiś czas, niestety nie długo, ponieważ ocucił mnie lekki plask w policzek. Słyszałam, że ktoś mnie woła, ale tak strasznie podobał mi się ten stan...

- Ajć, to boli. - odpowiedziałam zirytowana.

- Przepraszam, mała. Jak masz na imię ? - spytał zielonooki.

I znowu mała. Miał takie piękne loczki, kremowy sweter z pod którego wystawał kołnierzyk w kratkę oraz czarne spodnie z dziurami na kolanach, mmm.. stylowe, do tego przewiązał Sobie chustkę na włosy, pewnie mu przeszkadzały. Wyglądał bajecznie.  Zauważyłam też liczne tatuaże na jego ciele, chodzący ideał.

- Ej, czy Ty mnie w ogóle słuchasz!? - złapał mnie strasznie mocno za nadgarstki, jego rysy stały się ostre, aż nie mogłam na to patrzeć, a tęczówki z pięknych zielonych przerodziły się w czarne, widziałam tylko czeluść.

- Emm, prze...przepraszam. Willy Glasgow. - wyjęczałam prosto w jego rozgniewane oczy.

Kiedy usłyszał moje słowa jego źrenice pomniejszyły się i z powrotem wróciły do spokojnej zieleni. Jak dobrze. Strasznie szybko się denerwuje. Wystraszyłam się go.

- A ja jestem Harry. Harry Styles. - odpowiedział dalej nerwowym głosem. - A To jest Emma, Zayn i Jane. - wskazywał po kolei palcem, a ja usiłowałam nadążyć za nim.

....



sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 1

Stałam jak wryta, nie wiedząc co się dzieje. Strach otaczał moje ciało, krzyczałam, chociaż nie wiedziałam nawet dlaczego. Tyle łez, przez jedną osobę, miał chyba na imię Henry ? Nie wiem, słyszałam to imię w oddali, ktoś wołał go, w głosie słychać było strach. Czy oni porwali moją matkę ? Tak, to ona krzyczała, tylko dlaczego ? Była cała we krwi, pobita i obnażona, chociaż to drugie nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, gdyż była kobietą lekkich obyczajów, ach jaki wstyd... Wracając, trzymała w ręce list, niepostrzeżenie upuściła go. Kiedy już poszli, wyszłam z pod łóżka i go podniosłam, otworzyłam i zaczęłam czytać, łzy samowolnie napłynęły mi do kącików oczu, zastanawiałam się tylko co ja zrobiłam...

Droga Willy!

Posłuchaj mnie, to bardzo ważne! W moim pokoju w dużej szafie będzie stała skrzynia, otworzysz ją i wyciągniesz z niej pudełko w którym będą pieniądze, weźmiesz je i zaczniesz normalne życie, beze mnie. Postanowiłam, że zostawię Ci też.. broń. Używaj tylko wtedy, kiedy będziesz jej potrzebować. Wiem, że nigdy byś mnie nie zawiodła. Nie byłam dobrą matką, dobrze wiedziałaś gdzie pracuje, starałam się zapewnić Ci wszystko co najlepsze, mam nadzieje, że chociaż w tym się spełniłam. Wiedz, że bardzo Cię kocham, jesteś dla mnie wszystkim...Przepraszam Cię mała.

P.S. Zapomnij o tym co widziałaś, musisz się bronić, nie pozwól na to, aby Tobą pomiatali. Jesteś Willy Glasgow, moja Willy Glasgow.



I co ja miałam o tym myśleć ? Mój Boże.. Broń ? Co ja teraz zrobię, jestem sama, samiusieńka... Ona była okropną matką, zostawiała mnie na dwa czasem trzy dni z jakimiś obrzydliwymi facetami, którzy traktowali mnie jak bym była niczym, jeden z nich.. Ech, to było okropne. Kiedy przypomnę Sobie jak mnie dotykał, to zbiera mi się na wymioty, ale teraz, gdy czytam ten list, nie wiem co myśleć, chyba mi jej szkoda. Nie, nie, Will co Ty wygadujesz ?! Wiem, że nie mam serca, ale to ona mi je zabrała, to wszystko jej wina. Kiedy tak stałam ogarnął mnie chłód, dziwne, wszytko było pozamykane, ale nie przejęłam się tym mocno. Poszłam na górę uszykować się do spania.







Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Był piękny poranek, ptaki śpiewały, tylko ja byłam w strasznym stanie, co mogłoby to zmienić ? Może powrót matki ? Po raz pierwszy chyba tak pomyślałam. Tak, mogłaby tu być i mnie przeprosić. Ech, szkoda czasu na rozmyślanie nad tym czego nie było i nie będzie. Muszę się ogarnąć i zrobić śniadanie, od dwóch dni nie miałam nic w ustach, byłam wykończona.

Zeszłam na dół i tak jak planowałam zrobiłam Sobie śniadanie, jedyne co mogłam do niego wykorzystać to ser i jakaś szynka, trzeba koniecznie iść na zakupy. Koniecznie. Tylko jest mały problem, ponieważ dopiero co przeprowadziłyśmy się tutaj i nikogo nie znam, nawet nie wiem gdzie jest jakikolwiek sklep. Boje się, nie wiem komu mogę zaufać, przecież każdy 
może być porywaczem mamy. Jedynie pamiętam jak przez mgłę twarz Henriego, chyba tak miał na imię. Dobra, koniec użalania się nad Sobą, trzeba wziąć się w garść! Okey, założyłam to i wyszłam przed dom. Trzeba zadbać o wygląd i pokazać się z jak najlepszej strony. Cóż, błądziłam długo pomiędzy opuszczonymi uliczkami, a nagle za zakrętu wyskoczył Land Rover, uhh, jak ja uwielbiałam to auto. Jechał tak szybko, że nie zdążyłam zauważyć twarzy, może rozpoznałabym kogoś. Egh, kogo ja oszukuje.

Uf, nareszcie. Zauważyłam duży i zadbany budynek, był to sklep, dziwne jak na to ponure miejsce. Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do sprzedawczyni i zapytałam gdzie się znajduję.

-Dzień dobry, mogłaby mi pani powiedzieć gdzie jestem ?

Tak, nie znałam nawet nazwy miejscowości do której wywiozła mnie moja matka, to okropne, ale prawdziwe. Sprzedawczyni wydawała się być zdziwiona, ale uśmiechnęła się lekko, widziałam dziwne zakłopotanie w jej oczach, ale odpowiedziała mi po krótkim czasie wpatrywania się we mnie.

- Dzień dobry, w sklepie moja droga.

Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem w jej odpowiedź.

- Tyle to wiem, ale czy mogłaby mi pani podać nazwę miejscowości? Cokolwiek, w moim przypadku przyda się wszystko.

- Spokojnie kochana, znajdujesz się w Detroit w Stanie Michigan.

Zamurowało mnie. Co? Jak? W Detroit? Ehh... to dlatego wszędzie wieje pustką. Dowiedziałam się też, że znajduje się w dzielnicy Delray, to okropne, muszę się stąd jak najszybciej wynieść, tylko kto mi w tym pomoże ?


piątek, 14 lutego 2014

Opis postaci ;)

Witam. O to opis postaci. Proszę o komentarze. ;)

Willy Glasgow

-Willy to zwyczajna dziewczyna, pełna marzeń, lęków, jest delikatna, bardzo łatwo ja zranić, nie miała łatwo w życiu, strach nie pozwalał jej na wszystko, lecz to się zmieni, gdy pozna nietrzymającego się prawa, bezczelnego oraz przystojnego Harry'ego. Ma dopiero 16 lat, a doznała prawdziwego bólu. Jest sama, nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc, przez to zaczęła się okaleczać.


Harry Styles
 -Harry lubi wyścigi samochodowe, jest aroganckim, niezależnym i zarozumiałym chłopakiem, nie lubi zmian.  Rasowy podrywacz i łamacz serc. Jest bezczelny i wulgarny, zwłaszcza wobec kobiet. Jest wstanie znieść każdy ból, ale nie utratę bliskiej mu osoby, za to mógłby.. Zabić. Cóż, zdarzyło mu się wiele razy pobić, lecz nigdy jeszcze nie posunął się do tak strasznego czynu, lecz nikt nie wie, co tak na prawdę dzieje się w jego życiu. Z Emmą chodzi już od roku, co dziwi wielu znajomych, lecz tylko on wie dlaczego tak długo z nią wytrzymał. Jest skrytym 20-latkiem, zmieni się to po poznaniu pewnej pięknej istoty..

 

Zayn Malik

- Zayn jest słodkim i niezależnym chłopakiem, lecz gdy się zdenerwuje włącza się w nim Bad Boy. Bardzo kocha swoja dziewczynę Jane. Kiedy pierwszy raz ujrzał Willy, wiedział, że nie odpuści tak łatwo. Zawsze dopiera swego, czy także tym razem uda mu się ? Ma zaledwie 21 lat, a za sobą potworne życie. Również jak Harry uwielbia wyścigi samochodowe oraz bywa arogancki i zarozumiały, lecz w przeciwieństwie do niego wie kiedy przestać. Kocha palić i ćpać. 



 
Emma Robinson

-Emma.  Uwielbia imprezy, przez to zaczyna palić i pić, jest bardzo delikatna, pomimo tego  zarozumiała, mściwa i zapatrzona w siebie. Uwielbia szybką jazdę i często ma problemy z prawem. Ma 17 lat. Jest nielubiana  ze względu na wybryki. Jej motto życiowe to : "Żeby żyć trzeba sobie ustalić wartości niezależne od codzienności".



Jane Alba
- Jane jest szaloną i zawsze uśmiechniętą 17-latką o wielkich marzeniach. Bardzo kocha swojego chłopaka - Malika. Są parą wręcz idealną. Miała brata o imieniu Mike, który zginą w wypadku, był wtedy na wyścigach samochodowych jak oni wszyscy. Głównie z tego powodu okaleczała się i trafiła do szpitala, ledwo co ja uratowali, gdyby nie Zayn pewnie by już nie żyła. Po wielu walkach dalej pali i pije.




Dwie nastoletnie dziewczyny, obie zapatrzone w przystojnego Harry'ego. Czy Emma poradzi Sobie ze stratą ukochanego ?  Czy przyjaźń tych chłopaków przetrwa ? Może będą walczyć, oboje uwielbiają wyścigi, adrenalinę, to całe ich życie. Każdy z nich musi stanąć na przeciw Sobie, lęk jaki otacza Harry'ego, potworne dzieciństwo całej trójki. Czy poradzą Sobie z tym ? Dowiesz się czytając DARK MEMORIES. ;)