poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 2

*godzinę później, w drodze do domu*


Ugh, strasznie boli mnie głowa, co się dzieje? Will, co jest z Tobą? Z rozmyślania wybił mnie potworny trzask.  

- Nie ruszaj się - Powiedział jakiś mężczyzna, przykładając mi nóż do gardła.

- A..Ale co ja zrob..- nie dokończyłam, ponieważ poczułam straszny ucisk w żebra.

Wiedzieli jak porządnie sprawić ból. Pewnie to Ci sami którzy porwali moją matkę, Mój Boże, co ja teraz zrobię ? Jak by tu uciec ? Może kopnę go w... krocze. Tak, brawo Will za pomysłowość.

- Zamknij się suko, nie daleko pada jabłko od jabłoni.

- O co Ci chodzi ? Czego ode mnie chcecie!?

- Tak, udawaj, że nie wiesz. Ile bierzesz za loda? - Po tych słowach rzucił mną o ziemie.

Matko, że też pokusiło mnie coś, żeby wyjść do tego sklepu. Ech, przecież muszę coś jeść. Poza tym to co on powiedział? Suka? O nie, nikt nie będzie mnie tak oceniał.

- Coś Ty do mnie powiedział? Ja Suką? Nic o mnie nie wiesz, to że moja matka była panną do towarzystwa nie znaczy, że ja też taka jestem!

Zaczęłam się bardzo rzucać, lecz to był wielki błąd. Spoliczkował mnie, tak  bardzo, że łzy nagromadziły mi się w kącikach oczu, lecz nie poddawałam się, nikt nie będzie mnie nazywać suką.

- Stary, jaka ostra, nie ma co, będzie zabawa. - odpowiedział jeden z bandytów.

- Posłuchaj. mnie. pieprzona. idiotko. - oddzielając każde z wyrazów, pokazywał, jak bardzo jest wściekły, oczy z pięknej zieleni przerodziły się w czarną gorycz - Nie będziesz tak do mnie mówić rozumiesz? Jeżeli jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz to.. Zbije Cię. Rozumiesz!? 

- T..Ta..Tak. - Odpowiedziałam z przerażeniem.

- A teraz spieprzaj, niech Cie nie widzę i nie próbuj uciekać, bo inaczej pogadamy.

Jeden z nich podszedł do mnie i z zamachu kopnął mnie w brzuch. Ugh, jak boli, myślałam, że nie wytrzymam. Leżałam tak na tym chodniku chyba z dziesięć minut. Bałam się. Tak strasznie się bałam. Nagle usłyszałam jakieś krzyki, taki dosyć niski i zachrypiały głos, a zaraz po tym straciłam przytomność.




- Hej, mała, obudź się!

-C..Co ?
Gdzie ja jestem?

Bardzo się wystraszyłam, jejku, co jeszcze mogło się stać? Gdzie ja byłam, z kim i po co? Ehh... pewnie ktoś pomógł mi wstać z chodnika albo porwał, tyle tylko, że kompletnie nic nie pamiętam. Czuję taką straszną niemoc.

- Słyszysz mnie, mała?

Ugh, czemu cały czas mówi do mnie mała? Chyba trzeba wrócić do świata żywych... Um, jak on cudownie pachnie. Nutka mięty, papierosów i wody kolońskiej. Wirowałam tak w obłokach zaczarowana przez jakiś czas, niestety nie długo, ponieważ ocucił mnie lekki plask w policzek. Słyszałam, że ktoś mnie woła, ale tak strasznie podobał mi się ten stan...

- Ajć, to boli. - odpowiedziałam zirytowana.

- Przepraszam, mała. Jak masz na imię ? - spytał zielonooki.

I znowu mała. Miał takie piękne loczki, kremowy sweter z pod którego wystawał kołnierzyk w kratkę oraz czarne spodnie z dziurami na kolanach, mmm.. stylowe, do tego przewiązał Sobie chustkę na włosy, pewnie mu przeszkadzały. Wyglądał bajecznie.  Zauważyłam też liczne tatuaże na jego ciele, chodzący ideał.

- Ej, czy Ty mnie w ogóle słuchasz!? - złapał mnie strasznie mocno za nadgarstki, jego rysy stały się ostre, aż nie mogłam na to patrzeć, a tęczówki z pięknych zielonych przerodziły się w czarne, widziałam tylko czeluść.

- Emm, prze...przepraszam. Willy Glasgow. - wyjęczałam prosto w jego rozgniewane oczy.

Kiedy usłyszał moje słowa jego źrenice pomniejszyły się i z powrotem wróciły do spokojnej zieleni. Jak dobrze. Strasznie szybko się denerwuje. Wystraszyłam się go.

- A ja jestem Harry. Harry Styles. - odpowiedział dalej nerwowym głosem. - A To jest Emma, Zayn i Jane. - wskazywał po kolei palcem, a ja usiłowałam nadążyć za nim.

....



1 komentarz: