wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 3


- Miło mi was poznać. Mogę wiedzieć co ja tutaj robię ?!

- Zobaczyliśmy jak leżysz na chodniku. Zemdlałaś, więc zabraliśmy Cię ze Sobą. - Oznajmił ze spokojem.

Ciekawe ile tam leżałam, to cud, że ktokolwiek zauważył mnie na tym pustkowiu...

- Mogłabym już iść do domu?

- Em, jasne, możemy Cię odwieźć, tylko powiedz gdzie mieszkasz?

- Ej, tak bez żadnego dziękuję? Uratowaliśmy Ci dupę! Niewdzięczna suka. - Oznajmiła z wściekłością Emma.

Fakt. Mogłam im chociaż podziękować, ale nie powinna tak na mnie naskakiwać, nie wiem gdzie jestem i dlaczego, a ta ma wyrzuty. Wracając, usłyszałam cichy i zachrypiały głos, który nie był zadowolony tak samo jak ja z odpowiedzi Emmy.

- Zamknij się! - Widać było wściekłość w oczach loczka. Jest taki przystojny... tylko strasznie szybko się denerwuje.

- A-Ale kochanie, nie widzisz jak ona się zachowuję? Trzeba się jej pozbyć.

Mmm, jaka milutka. Ściszonym głosem powiedziała ostatnie zdanie, lecz Harry usłyszał to i potraktował ją siarczystym policzkiem. Wystraszyłam się go, zaczął krzyczeć na nią, a jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że są parą, ponieważ ona siedziała mu na kolanach i on ją dotykał.. Ugh, idiota. Niech się nawet do mnie nie zbliża. Bardzo się go boje. Jak on mógł uderzyć własną dziewczynę?! Jak w ogóle mógł uderzyć kobietę. To niedorzeczne, muszę się stąd jak najszybciej wydostać. Jedynie Jane wydawała się być normalna. Siedziała spokojnie na krześle i rysowała, najprawdopodobniej mnie, bo co rusz to spoglądałam na mnie... Wracając, o czym oni tak tam gadają? Pewnie obmyślają jakby się mnie tu pozbyć...
Eh, biedna Emma, siedzi i płacze, a on ma ją w dupie, nawet nie przeprosił, tylko wyszedł zapalić i o czymś rozmawia z jakimś chłopakiem. Uhuh, nowa twarz, ciekawe, może to jest ten Zayn. Miał ciemne włosy, jasno-dżinsową, luźną kurtkę z różnymi poprzyszywanymi nadrukami do tego czarne rurki, granatową beanie i papierosa. Dość interesująco wyglądał. Podobał mi się.

- Hej, mała! - zawołał ochoczo Harry- Ściągnij ten worek z głowy.

Umm, tak, czy wspomniałam, że mam na głowie wielki worek z dziurkami na oczy? Nie? No to proszę.

- Okej. - Jak dobrze. Nareszcie mogę swobodnie oddychać.

Nie, nie, nie idź Sobie Zayn, zostań chwilę, będę miała na co popatrzeć. Eh, musiałeś pójść?! Niestety znikną na drzwiami tarasowymi.

- Możesz teraz iść się przewietrzyć. Później pogadamy.
 

Ooo, Super widzę, że to Harry jest przywódcą, bo reszta nie ma nic do powiedzenia. Ale o czym chce pogadać? Chyba się boję. Wyszłam na taras i lekko zawiał wiatr, nic dziwnego zbliżał się wieczór. A właśnie która godzina? Nie ważne, idę się przewietrzyć trochę, nie czuję się najlepiej.
Wyszłam na miękki trawnik i rozkoszowałam się co jakiś czas wychodzącym słońcem spoza chmur. Zayn. Tak, to on, ściągną z siebie tą zajebistą dżinsową kamizelkę. Wyszedł zza auta, chyba czegoś szuka, był poza ogrodzeniem, podeszłam do niego i zapytałam o godzinę. Tak, brawo Will, nie ma to jak podryw na datę lub godzinę.

- Hej, widziałam Cię wcześniej na tarasie. Wiesz może która jest godzina? - zapytałam nerwowo.



Spojrzałam w jego ciemne oczy, były tak strasznie piękne, czułam ja do moich policzków napływa krew, ugh, muszę się obrócić, bo inaczej wyjdę na idiotkę.
Ma taki piękny uśmiech, nie no zaraz zwariuje.

- 16.14. To ja wniosłem Cie do samochodu, widziałaś mnie pewnie tylko przez chwilę, bo musiałem pojechać do sklepu, no wiesz na takie większe zakupy dla naszej grupki. - odpowiedział dalej trzymając wielki uśmiech na twarzy i odgarniając lekko włosy z mojej tworzy.

Miał taki delikatny dotyk. Chciałabym, żeby to trwało i trwało...



~Oczami Zayna~

Jaka ona jest piękna, ma w Sobie coś takiego, że ahh. Ale co na to Jane. Kocham ją, ale widzę, że ona się z nami męczy. Musze z nią o tym pogadać, a co do tej ślicznotki to nie odpuszczę tak łatwo. Będzie moja. Ma piękne ciemne oczy i pełne usta. Delikatnie przeciąga włosy dłońmi i oblizuje usta, mam ochotę ją pocałować, ale lepiej nie, bo jeszcze Jane lub ktoś inny zauważy. Nie chce, żeby znowu cierpiała i okaleczała się.
- Dziękuje, nie musieliście mi pomagać. - odpowiedziała dosyć zawstydzona, a na jej policzkach pokazały się duże rumieńce.

- ha ha, mała czy Ty widziałaś w jakim jesteś stanie? Pewnie nie, przecież miałaś worek na głowie, poza tym myślisz, że Harry przepuściłby taką okazje?

- Jaką okazje? O co Ci chodzi ?

- No nie licz na to, że wyjdziesz bez szwanku. Już na początku powiedział, że jesteś śliczna.

- Co?! Przecież on ma dziewczynę. No właśnie jak on mógł ją uderzyć?! Boję się go. Z resztą jego dziewczyna lepsza nie jest, chciała się mnie pozbyć. - kiedy skończyła, widziałem wyraźnie strach w jej oczach. Zapewne nie wiedziała co ją czeka.

- Posłuchaj mała, to rasowy podrywacz, bez szacunku do kobiet, zdradza Emmę cały czas to z inną, uważaj to co mówisz i jak mówisz, bo też możesz oberwać.

- To dlaczego ona dalej z nim jest?! - spytała zirytowana.

- Kocha go. Po prostu. Też mnie to dziwi, ale lepiej z nią nie zadzieraj, jest zdolna do wszystkiego.

- Nie mam zamiaru, chce się jak najszybciej stąd wydostać.

- Ej, a jeśli Ci się uda, to mógłbym Cię czasami odwiedzać i sprawdzać, czy nic Ci nie jest? Tak wiesz, czy wszystko w porządku, nic poza tym... - zapytałem wystraszony patrząc się prosto w jej piękne błyszczące oczy.

- Jasne, zapraszam.

Ale się cieszę. ZGODZIŁA SIĘ. Pierwszy krok zaliczony, mam nadzieję, że dosyć mocno zraziłem ją do Stylesa, nie chce, żeby cierpiała, nie zasłużyła na to. Z zamyślenia wyrwał mnie cichy głos Willy...

- Łap mnie... - szybko się ogarnąłem i w porę złapałem ją przez pas.

- Willy nic Ci nie jest? Jak się czujesz? Pewnie to z głodu. Nic nie jadłaś. Popatrz na mnie i posłuchaj, wezmę Cie teraz na ręce i zaniosę do środka, złap mnie za szyję.

- Dobrze, przepraszam. To już drugi raz kiedy mi pomagasz. Macie ze mną same problemy.

Czułem, że zarumieniam się do możliwych granic. Była taka słodka i niewinna.

- To nic takiego, dla mnie sama przyjemność patrzyć na Ciebie. - Upss, Malik idioto, chyba trochę za dużo powiedziałeś.

- Na prawdę? To miłe co mówisz. - zawstydziłem ją, znowu.

Nie powinienem wyskakiwać z takim tekstem, ale cóż, z tego już słynę, jeśli coś przyjdzie mi na myśl, zaraz wychodzi na światło dzienne.


~Oczami Willy~
Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach. Uch, jak zwykle musiał mnie nieść, ale zrobiło mi się bardzo miło, po jego słowach. Wtuliłam się w jego bluzkę i w tym samym momencie poczułam bardzo delikatny zapach wanilii, zapewne też palił, gdyż była przesiąknięta dymem papierosowym. Po jakimś czasie w końcu weszliśmy do domu i Zayn zrobił mi kanapki. Był taki opiekuńczy. Nie wiem dlaczego dziwnie, a zarazem świetnie czułam się z jego towarzystwie.

- Proszę. - usłyszałam lekki i miły głos Jane.

- Dziękuje, a co to ? - zapytałam ze zdziwieniem.

-  Ty. Narysowałam Cię kiedy byłaś nieprzytomna. Mam nadzieje, że nie jesteś zła, jak Ci się podoba? - nie dała mi nawet czasu na odpowiedź, tylko podeszła do brązowych drzwi które oddzielały kuchnię od małej spiżarki w której gramolił się Zayn.

- Kochanie? - zapytała Jane jeżdżąc palcem po niebieskiej kartce przybitej obok futryny.

Kochanie?! Ale... ugh. tak mnie ostrzegał przed Stylesem, a sam to co? Ale jestem głupia. Co ja Sobie myślałam?! Książę przyszedł i mnie uratował, będziemy żyli długo i szczęśliwie?! O nie..

...

1 komentarz:

  1. Hahahah..xd jasne że znalazła od razu przypomniała mi się scena z chemii. :d
    Piotrek: Który dzisiaj jest? :)
    Marta: Emm..nie wiem chyba 12. xd
    Piotrek: Dziękuję. :)
    Ola: Hahahah..Piotruś co podryw na datę. xdd
    pamiętam to bardzo dobrze. :D

    OdpowiedzUsuń