sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 1

Stałam jak wryta, nie wiedząc co się dzieje. Strach otaczał moje ciało, krzyczałam, chociaż nie wiedziałam nawet dlaczego. Tyle łez, przez jedną osobę, miał chyba na imię Henry ? Nie wiem, słyszałam to imię w oddali, ktoś wołał go, w głosie słychać było strach. Czy oni porwali moją matkę ? Tak, to ona krzyczała, tylko dlaczego ? Była cała we krwi, pobita i obnażona, chociaż to drugie nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, gdyż była kobietą lekkich obyczajów, ach jaki wstyd... Wracając, trzymała w ręce list, niepostrzeżenie upuściła go. Kiedy już poszli, wyszłam z pod łóżka i go podniosłam, otworzyłam i zaczęłam czytać, łzy samowolnie napłynęły mi do kącików oczu, zastanawiałam się tylko co ja zrobiłam...

Droga Willy!

Posłuchaj mnie, to bardzo ważne! W moim pokoju w dużej szafie będzie stała skrzynia, otworzysz ją i wyciągniesz z niej pudełko w którym będą pieniądze, weźmiesz je i zaczniesz normalne życie, beze mnie. Postanowiłam, że zostawię Ci też.. broń. Używaj tylko wtedy, kiedy będziesz jej potrzebować. Wiem, że nigdy byś mnie nie zawiodła. Nie byłam dobrą matką, dobrze wiedziałaś gdzie pracuje, starałam się zapewnić Ci wszystko co najlepsze, mam nadzieje, że chociaż w tym się spełniłam. Wiedz, że bardzo Cię kocham, jesteś dla mnie wszystkim...Przepraszam Cię mała.

P.S. Zapomnij o tym co widziałaś, musisz się bronić, nie pozwól na to, aby Tobą pomiatali. Jesteś Willy Glasgow, moja Willy Glasgow.



I co ja miałam o tym myśleć ? Mój Boże.. Broń ? Co ja teraz zrobię, jestem sama, samiusieńka... Ona była okropną matką, zostawiała mnie na dwa czasem trzy dni z jakimiś obrzydliwymi facetami, którzy traktowali mnie jak bym była niczym, jeden z nich.. Ech, to było okropne. Kiedy przypomnę Sobie jak mnie dotykał, to zbiera mi się na wymioty, ale teraz, gdy czytam ten list, nie wiem co myśleć, chyba mi jej szkoda. Nie, nie, Will co Ty wygadujesz ?! Wiem, że nie mam serca, ale to ona mi je zabrała, to wszystko jej wina. Kiedy tak stałam ogarnął mnie chłód, dziwne, wszytko było pozamykane, ale nie przejęłam się tym mocno. Poszłam na górę uszykować się do spania.







Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Był piękny poranek, ptaki śpiewały, tylko ja byłam w strasznym stanie, co mogłoby to zmienić ? Może powrót matki ? Po raz pierwszy chyba tak pomyślałam. Tak, mogłaby tu być i mnie przeprosić. Ech, szkoda czasu na rozmyślanie nad tym czego nie było i nie będzie. Muszę się ogarnąć i zrobić śniadanie, od dwóch dni nie miałam nic w ustach, byłam wykończona.

Zeszłam na dół i tak jak planowałam zrobiłam Sobie śniadanie, jedyne co mogłam do niego wykorzystać to ser i jakaś szynka, trzeba koniecznie iść na zakupy. Koniecznie. Tylko jest mały problem, ponieważ dopiero co przeprowadziłyśmy się tutaj i nikogo nie znam, nawet nie wiem gdzie jest jakikolwiek sklep. Boje się, nie wiem komu mogę zaufać, przecież każdy 
może być porywaczem mamy. Jedynie pamiętam jak przez mgłę twarz Henriego, chyba tak miał na imię. Dobra, koniec użalania się nad Sobą, trzeba wziąć się w garść! Okey, założyłam to i wyszłam przed dom. Trzeba zadbać o wygląd i pokazać się z jak najlepszej strony. Cóż, błądziłam długo pomiędzy opuszczonymi uliczkami, a nagle za zakrętu wyskoczył Land Rover, uhh, jak ja uwielbiałam to auto. Jechał tak szybko, że nie zdążyłam zauważyć twarzy, może rozpoznałabym kogoś. Egh, kogo ja oszukuje.

Uf, nareszcie. Zauważyłam duży i zadbany budynek, był to sklep, dziwne jak na to ponure miejsce. Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do sprzedawczyni i zapytałam gdzie się znajduję.

-Dzień dobry, mogłaby mi pani powiedzieć gdzie jestem ?

Tak, nie znałam nawet nazwy miejscowości do której wywiozła mnie moja matka, to okropne, ale prawdziwe. Sprzedawczyni wydawała się być zdziwiona, ale uśmiechnęła się lekko, widziałam dziwne zakłopotanie w jej oczach, ale odpowiedziała mi po krótkim czasie wpatrywania się we mnie.

- Dzień dobry, w sklepie moja droga.

Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem w jej odpowiedź.

- Tyle to wiem, ale czy mogłaby mi pani podać nazwę miejscowości? Cokolwiek, w moim przypadku przyda się wszystko.

- Spokojnie kochana, znajdujesz się w Detroit w Stanie Michigan.

Zamurowało mnie. Co? Jak? W Detroit? Ehh... to dlatego wszędzie wieje pustką. Dowiedziałam się też, że znajduje się w dzielnicy Delray, to okropne, muszę się stąd jak najszybciej wynieść, tylko kto mi w tym pomoże ?


5 komentarzy:

  1. Kochanie Ty moje, mi się podoba ! *___*
    Tylko taka prośba, jak piszesz np ten list czy to od autora to kochanie większe literki, bo ja ślepa i ledwo co to rozczytałam. :* :*
    Ale tak to jest suuper czekam na kolejne ! :D <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Cię ! <3
      jej, dziękuję myszko :*
      Ok, bd pisała większe dla Ciebie :*

      Usuń
  2. Póki co idzie ci wręcz ZAJEBIŚCIE <3 Czekam na kolejne rozdziały ,proszę pisz je szybko :D /Siwy :D

    OdpowiedzUsuń